niedziela, 28 kwietnia 2013

Don't You Cry Tonight... rozdział 44.


Z perspektywy Michelle:

Po rozmowie z Alice jebłam się na kanapę w pokoju i gapiłam w nieidealną biel sufitu. Zastanowiło mnie, dlaczego i jakim cudem ktoś przykleił do niego wyżutą gumę. Kreatywność punków nie zna granic. Wsadziłam rękę do kieszeni i znalazłam w niej...
- Buee, trafiłam na mentowe Chujosy! - wrzasnęłam aż poprawiający rozmazany potem makijaż Tom wybiegł z łazienki.
- Na co?!
- No na... - właśnie dotarło do mnie co powiedziałam - Hahaha!
- Na co?!
- Na chujowe Mentosy! - dławiłam się śmiechem.
Mój wybuch został jednak przerwany dźwiękiem telefonu.
- Znowu?! Kurwa, Michelle weź tych swoich znajomych ogarnij, dobra? - zawył rozgoryczony wokalista.
- Mam to w dupie. - wzruszyłam ramionami - Nie odbieram.
Ktoś był jednak na tyle upierdliwy, że nagrał się na sekretarkę.
- Masz jedną nową wiadomość - poinformowało zmyślne urządzenie - Hej Chelly, to ja Vicky. Swoją drogą dawno się nie widziałyśmy. Mogłabym udać, że się stęskniłam, ale wiesz, że to byłaby nieprawda, prawda? - ktoś, kto z nią był zaczął przeklinać - Już, już mówię, no! Gadałam z  Axlem. Kazał Cię zaprosić na ślub, będzie 17 kwietnia. Sami nie wiedzą, gdzie. Powiedział, że jak Cię zobaczy, to  Ci nogi z dupy powyrywa. Pa! Zadowolony, ciołku?
- Ja pierdolę... - powiedziałam pod nosem załamana.
- Czekaj, czekaj - Tom przybrał śmieszną pozycję i rozszerzył gały - Z tym Axlem?!
- Nie, przesłyszałeś się.
- Wiedziałem, że to do Ciebie mrugał! "Think About You!" Ja pierdolę, ale odlot! - jarał się jak nastolatka, która szykuje się na pierwszą randkę z facetem marzeń.
- Uspokój się, psychofanie! Nie ma o czym mówić. Cierpisz na urojenia. Może do lekarza musisz wybyć?
Spojrzał na mnie z łobuzerskim wyrazem twarzy i dorwał się do telefonu.
- Bo zaraz do niego zadzwonię! - zagroził.
- Nie! Zgłupiałeś?! - podbiegłam do niego, ale trzymał mnie na dystans, majestatycznie wymachując słuchawką.
- Dobra, wygrałeś. Opowiem ci o wszystkim, ale nie waż się wspominać o tym Axlowi, jasne?
- Tak jest! - zasalutował.
Usiedliśmy na kanapie. Wzięłam głęboki wdech.
- Dawno, dawno temu w Londynie mieszkała dziewczyna, którą matka podstępem wysłała samą na drugi kontynent, do Los Angeles. Dziewczyna ta w autobusie spotkała niejakiego Axla Rose, który pomógł jej przytaszczyć bagaże do nowego mieszkania. Została współlokatorką Alice i szybko zaprzyjaźniły się z Axlem i resztą zespołu. Chodzili razem na imprezy, pili, ćpali i mieli różne ciekawe i nieciekawe przygody. Alice i Duff wkrótce zostali parą, a Rudy bawił się uczuciami dziewczyny, która najpierw trafiła do szpitala, potem do aresztu, później flirtowała z gościem z Motley Crue aż wykorkowała i wróciła do Londynu. Poznała tam zboczonego transeksualistę, który wjebał jej się do domu i maluję się bardziej niż ona. Ta dziewczyna to ja. Witam w moim pokręconym świecie.
Nastała chwila przejmującej ciszy.
- Ooo... Wow... - tylko tyle zdołał wykrztusić.
- No... Wow. - nie wiem dlaczego, ale zachciało mi się płakać. Wspomnienia powróciły i zwilgotniały mi oczy. Uśmiechnęłam się blado, myśląc o tym, co przeżyłam z tymi czubami. Swatanie Alice z Duffem. Wyrywanie Axlowi firanki po imprezie. Uciekający wąż Slasha. Odpały Stevena... Po policzku spłynęła mi łza, ale szybko ją otarłam.
- Wszystko w porządku? - zapytał nagle.
- Tak - pociągnęłam nosem - Jasne.
- Michie, musisz tam wrócić. Pojechać na ten ślub.
- Zwariowałeś?! Nigdzie nie jadę!
- Obiecaj mi, że chociaż to przemyślisz. - chwycił mnie za rękę, patrząc błagalnie prosto w oczy.
- No dobrze. Pomyślę o tym. - odparłam zrezygnowana. - Ale tylko pomyślę!
Uśmiechnął się i zwiał do łazienki, a ja dałam się porwać fali wspomnień, które po kilku minutach przeniosły mnie do krainy snów.
Don't You Cry Tonight... I Still Love You, Baby...

7 komentarzy:

  1. Ale jestem ciekawa dalszych losów michelle

    OdpowiedzUsuń
  2. będziecie jeszcze pisać tego bloga? bo notki pojawiają się coraz rzadziej i bardzo się boję, że już nie będziecie go prowadzić, bo jest zajebisty:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Z Amy nie planujemy porzucać naszej literackiej przygody, prawda? Przynajmniej z tego, co mi wiadomo xD

    OdpowiedzUsuń
  4. i bardzo dobrze xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Przynajmniej teraz mamy dla kogo się starać :):).

    OdpowiedzUsuń