czwartek, 14 lutego 2013

Don't You Cry Tonight... rozdział 23.


Z perspektywy Michelle:

Nogi przywiodły mnie prosto do domu i dobrze, bo byłam cholernie zmęczona tym całym cyrkiem. Duff dręczył gitarę Alice korzystając z jej nieobecności. Uśpiona akordami Mr. Brownstone usnęłam na kanapie. A czas mijał...
- Michelle! - obudził mnie basista - Wiesz gdzie jest Alice?
- Kurwa, srasz ze strachu, jakby miała 5 lat. Ona jest d o r o s ł a. - przeliterowałam dobitnie ostatnie słowo.
- Jest też matką mojego dziecka - stwierdził z wyrzutem.
- Czyli już nie dziewczyną, tylko matką, tak? - zapytałam zgryźliwie. Nie miałam humoru, a on przerwał mi sen. Należało mu się.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi. - ktoś otworzył drzwi - Zresztą nieważne. Już przyszła. Zapomnij o tej rozmowie.
- Nooo prooblemo - przeciągnęłam się leniwie i ziewnęłam.
Miłość jest dziwna. Nawet z punka potrafi zrobić odpowiedzialnego tatuśka nienarodzonego jeszcze dziecka. Alice wyglądała inaczej, zupełnie jakby oczy chciały uciec z pierwotnego miejsca pobytu. Blada bardziej niż zwykle obrzuciła mnie współczującym spojrzeniem.
- Co jest? Mam czerwony nos czy wielką krostę na twarzy? - udałam spanikowaną.
- Nie w tym rzecz. - powiedziała witając się z Duffem krótkim pocałunkiem. Słodko. Zemdliło mnie. - Axl prosił, żebym ci coś przekazała.
- Mów - starałam się ukryć drżenie strun głosowych.
- To nie będzie przyjemne. - oznajmiła z powagą.
- Przywykłam.
- No dobrze - westchnęła - Powiedział, że ma cię dość.
- Coś jeszcze? - poczułam łzy pod powiekami. - Mów, przeżyję wszystko.
Duff popatrzył na nas obie wzrokiem pełnym litości.
- Że jesteś agresywną...
- Agresywną?!
- Agresywną suką. - dokończyła cicho - Michelle, tak mi przykro. - chciała do mnie podejść, ale poderwałam się z miejsca.
- A mnie wcale! - krzyknęłam - Dzięki za przekazanie.
Przeniosłam się do łazienki, gdzie przekręciłam zamek, usiadłam na podłodze i zaniosłam się płaczem.
- Michie, wyjdź. Ten skurwiel nie jest tego wart. - przekonywał mnie Duff.
- Nie mogę, nie wyjdę. - szepnęłam - Nie wyjdę.
- Siedź tu, a ja idę do Axla. Pieprzony chuj dostanie za swoje. - nie żartował. Wyszedł, a Alice siedząc przy ścianie płakała ze mną.
Uchyliłam drzwi.
- Czemu ryczysz, idiotko? - zapytałam pociągając nosem.
- Bo to wszystko jest takie pojebane. - otarła łzy - Ja naprawdę chcę twojego szczęścia.
- Wiem - przytuliłam ją - Dziękuję.

Z perspektywy Duffa:

- Axl, gdzie jesteś?! - wrzasnąłem, gdy tylko odebrał ten cholerny telefon.
- W domu. - rozłączyłem się. Tyle mi wystarczyło.
Pięć minut później byłem na miejscu. Otworzyła mi Erin w samej bieliźnie, co było conajmniej dziwne. Odepchnąłem ją i wbiegłem do środka. Zaczęła piszczeć. Nędzna z niej aktorka, nie zabrzmiało to nawet przekonująco. Rudy leżał na łóżku w samych bokserkach z błogim wyrazem twarzy. Najwyraźniej im przerwałem. Cóż, zdarza się. Zdziwił się na mój widok.
- Kogo ja widzę! - zaśmiał się - Tatusiek we własnej osobie! Trochę nie w porę, jak widać jestem nieco zajęty.
- Każdy czas jest dobry, żeby ci wpierdolić gnoju! - wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
- Niech zgadnę.... Ta histeryczka cię na mnie nasłała?
- Po pierwsze to nasza... - zawahałem się - moja przyjaciółka. Po drugie, nie nasłała mnie. Nie musiała.
- Powiedz lepiej, że Alice cię już nie zadowala i chcesz przelecieć słynną Iron Maiden. - puścił do mnie oko.
- Przegiąłeś... - rzuciłem się na niego z pięściami. Erin piszczała jeszcze głośniej, usiłując mnie powstrzymać przed poturbowaniem jego jakże cennej twarzy.
Uspokoiłem się dopiero, kiedy z nosa Axla pociekła strużka krwi. Nie miałem wyrzutów sumienia, uznałem po prostu, że już wystarczy nam obu.
Zbierałem się do wyjścia, gdy zaczął bełkotać niezbyt zrozumiale.
- Wiem, że ją skrzywdziłem.
- Nie tylko skrzywdziłeś. Jesteś skończonym dupkiem. - przytoczyłem jego słowa.
- Wiem Duff... - szepnął, odwracając wzrok - Wiem...
- Zastanów się. - krzyknąłem z progu - Drugiej takiej Iron Maiden nie znajdziesz, bo Alice jest zajęta. Łapska precz od niej. - spojrzałem lekceważąco na półnagą Erin - A ty się ubierz, przedstawienie skończone.
- Stój, do cholery! Jeszcze jest coś, o czym Ci muszę powiedzieć. Ta histeryczka ma nieźle najebane we łbie. Ja i ona? Hahahahaha! - Axl musiał mnie jeszcze wkurwić, inaczej nie byłby sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz