sobota, 19 stycznia 2013

Don't You Cry Tonight... rozdział 1.

Michelle Knowles, lat 17, dziewczyna bez żadnych planów na dalsze, jakże zjebane życie. Wciągające to to będzie jak Moda na Sukces, ale na taką skromną osobę nie ma rady. Zacznę sobie swoje chore rozmyślania od czegoś interesującego tylko i wyłącznie mnie.
W szkole nie najlepiej mi się układa, zwykle powodem są ludzie będący jak wrzód na tyłku. No nie bujam - same plastiki, szmaty, i chłopcy udający dresiarzy. Pff. Fajnie to wygląda, gdy te knypki (no, 2 metry, ale maleństwa!) próbują wyrwać dzieciom lizaki tylko po to, by poczuć się panami świata. Czy tylko ja żyję w DebilenLand? Ale mnie szarpnęło na kreatywność. Popatrzę sobie w okno, bo robię się za mądra. Och, ach. I może włączę sobie... ee. Nie. MP3 musi mnie uspokajać później, teraz nie mam potrzeby ćpania dźwięków.
Przez to okno widzę same nieciekawe rzeczy, czyli niczego tam nie ma. No, może poza jakimiś gównianymi szarymi londyńskimi budynkami skąpanymi w deszczu, które służą jako mieszkania dla takich samych pojebańców jak reszta społeczeństwa. O, dopiero teraz coś zauważyłam - "szare otoczenie = szarzy ludzie". Jak rozpoznać kogoś szarego? Puść piosenkę zespołu metalowego lub rockowego. Jeśli człowiek będzie jęczał, marudził, a w ekstremalnych wypadkach... płakał (np. moja kuzynka Jenny - to dopiero pojeb!)... to jest szarakiem. No okej, nie mam nic do wyznawców innej muzyki czy subkultury czy coś takiego, ale wkurwiają mnie ludzie myślący stereotypowo "metal jest beee, i słuchacze żrą koty!".
- Jak się coś nie podoba to spierdalaj! - Tak zawsze odpowiadałam ludziom, którym nie pasowało to, kim jestem. W wyniku czego zostałam sama w środowisku. Mówię Ci - ani jednego normalnego człowieka na moim poziomie. "Michelle, wyłącz to wycie! Michelle, przebierz się, bo wyglądasz jak satanistka!" Oho, nie wiedziałam, że ramoneska zmienia mnie w czcicielkę sił nieczystych. Ponarzekam sobie jeszcze trochę, okej? Dzięki.
Nie mogłam się porozumieć z ludźmi, ponieważ byli zbyt pospolici. Nie moja wina, że oryginalnością grzeszę. Żadna osoba w klasie się ze mną długo nie zadawała. Szkoda, że ludzie lubią "ciepłe i te same kluchy". Ya know. A teraz najpiękniejsze z moich myśli - Nigdy nie miałam chłopaka, ponieważ nie zasługuję na...

Rozlega się dźwięk otwieranych drzwi.
"uczucia płci przeciwnej... ta to ma wyczucie czasu!" - pomyślałam.
- Michelle, jedziemy! - zawołała mamusia tak radosnym tonem, jakby wyszła z krainy wiecznego zaciesza.  Super. Jeszcze brakowało mi cukierkowego tonu rodzicielki. Drażnił mnie. Wolałabym, żeby była zdołowana, jak to ma w zwyczaju "Och, pies nasikał mi na buty! Idę się popłakać!". No, dół był. Tyle, że nie dzisiaj.
- Aha... - odparłam leniwie, zbierając swój równie leniwy tyłek z łóżka. Zabrałam swoje toboły, jakoś zlazłam po tych pierdolonych schodach... taaa, Stairway To Heaven! Może w nowym otoczeniu będzie lepiej? Nie, Michelle, nie łudź się, bądź tą cholerną realistką. Jestem nią, chociaż mam te swoje żałosne wyobraźenia o lepszym życiu. Jasne...
Jakimś cudem dotarłam do samochodu, wyładowanego po brzegi klamotami. Wsiadłam, jak grzeczna córeczka, dziwiąc się entuzjazmowi matki. Oczywiście nie powiem na głos, bo będę "zbyt bezczelna". Wolałam sie zastosować do zasady "Komu w drogę, temu słuchawki w uszy!". Słuchanie, zatonięcie w krainie marzeń i obserwowanie ulewnego deszczu późnym wieczorem? Okej, poddaję się. Zadowala mnie fakt, że wyjeżdżam z tego wygwizdowa!

And it's whispered that soon if we all call the tune 
Then the piper will lead us to reason. 
And a new day will dawn for those who stand long 
And the forests will echo with laughter. 

Będę tęsknić jedynie za listopadowymi ulewami. November Rain... hmm...

1 komentarz:

  1. Ładnie. Spodobała mi się postać Michelle (:
    Jedynym, co mnie zdziwiło jest MP3. Nie jestem pewna, ale w latach 80'-90' raczej nie było to zbyt popularne, o ile w ogóle istniało.
    Poza tym jestem mile zaskoczona (:

    OdpowiedzUsuń